Szedłem ulicą w stronę przystanku przed siebie. Ktoś szarpnął nagle moim ramieniem do tyłu.
- Co jest, kur.. ?
- Nie tak ostro stary. - Zaśmiał się Nick puszczając moje ramie.
- Bo delikatniej się nie dało? Po prostu wystarczyło powiedzieć, żebym zaczekał.
- Okey, sorry.
Uniósł demonstracyjnie dłonie do góry w geście poddania.
- Gdzie się wybierasz? - Spytał Nick gryząc jabłko.
- Będziesz się śmiał jak głupek jak ci powiem.
- No, dawaj. Czekam. - Zaśmiał się.
- Do miasta, na zakupy.
Wybuchł nie pohamowanym śmiechem.
- Mówiłem.. - zacząłem śmiać się razem z nim.
- Koleś, brzmisz jak baba..
Śmiał się dalej nie zważając uwagi na przechodniów. Jako, że śmiech Nick'a zawsze był zaraźliwy, ja też śmiałem się jak małe dziecko.
- Dobra, idziesz ze mną i przestaniesz się śmiać czy wracasz tam skąd przyszedłeś?
Zirytowany lekko zapytałem wprost.
Zajęliśmy miejsce w autobusie wraz z Nickiem. Zaczęliśmy rozmawiać o bezsensownych rzeczach.
- Więc jak? Piszesz się na to?
- Zastanowię się, bo mam jeszcze parę spraw. Ale na 99 procent pisze się na to.
- Okej.
Nick skinął głową, oglądając się za siebie na moment.
- To gdzie? I o której?
- Klub na rogu Street Word. Tam gdzie byliśmy całą paczką dwa tygodnie temu.
Szturnął mnie nogą dyskretnie.
- Co ty ku..
- Zamknij się. Obejrzyj się za jakiś moment na tą dziewczynę, mam wrażenie, że ukradkiem podsłuchuje kawałki naszej rozmowy.
Fakt. Czułem na sobie czyjś wzrok. Ale stwierdziłem, że mam jakieś omamy.
Odczekując dłuższą chwilę obróciłem się, niby spoglądając na zegar wiszący za nami. Jednak wzrok spoczął na dziewczynie siedzącej kilka miejsc od nas.
Siedziała tam ze słuchawkami w uszach. Patrzyła przez okno , jednak kątem oka spojrzała na mnie szybko odwracając głowę. Szara bluza z wesołym nadrukiem i czarne, cienkie obcisłe spodnie, przypominające rajstopy. Buty firmy Nike, fioletowo-białe z cieniami różowego. Typowy strój treningowy, do ćwiczeń w terenie.
Długie włosy spięte w wysoki kucyk opadały na jej prawe ramię.
Wysiadłem z pojazdu stając na równych nogach. Nieznajoma dziewczyna wyszła rozejrzała się i pobiegła czyli na pewno musiała uprawiać sport, pewnie dla samej siebie. Spojrzałem w prawo i zobaczyłem momentalnie pojawiającą się obok mnie twarz Nick'a.
- Na co czekasz? Rusz tą dupe! - zaśmiał się robiąc parę kroków do przodu.
- Idę przecież.
Ruszyłem dobiegając parę kroków do niego.
- Niezła dupa z niej nie? - powiedział niby od niechcenia.
- Może być.
- Koleś.. może być? Widziałeś jej nogi ?
- Dobra chodź. - Przyśpieszając kroku skierowałem się do sklepu spożywczego.
Poprosiłem o jedną cole i wyszedłem.
- A ja to co?
Nick się naburmuszył.
- Człowiek o ile mi wiadomo.
- Pierdol się.
- Nie mam z kim. - powiedziałem dopijając łyka z uśmiechem.
- Nie mój problem.
Tak nastąpiła nasza mała wymiana zdań. Dalej szliśmy ogółem w ciszy.
*
- I co? Te czy te?
Wskazałem na dwie pary butów. Stałem jak oszołom. Na jednej nodze jeden but na drugiej zupełnie inny. Nie mogłem się zdecydować które wybrać. Czarne z odblaskami jak gdyby skóry czy te same tyle że czyste białe.
- Nie wiem. wszystko jedno.
Nick nie wykazał zbyt dużego zainteresowania. Stał przed półką obok przeglądając inne rzeczy.
- Czarne supry.
Usłyszałem miły ciepły głos z za siebie. Spojrzałem przez ramię odwracając się delikatnie.
Stała tam ta sama dziewczyna która była w autobusie.
Spojrzałem na nią zdezorientowany, nie wiedziałem czy mówiła do mnie. Czy do kogoś z boku.
- Czarne supry. - powtórzyła.- lepiej w nich wyglądasz.
Uśmiechnęła się nieśmiało, podnosząc tylko kąciki ust.
- Tak myślisz?
- Tak, tak myślę.
- Dzięki. - spojrzałem na swoje stopy ostatni raz. - Przemieniłem buty na swoje własne, a nowe włożyłem do pudełka.
- Te buty poproszę, ufam na słowo. - Zwróciłem się do dziewczyny która przeglądała bransoletki z zawieszkami.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
Wziąłem do ręki łańcuszek z zawieszką z bucikiem i dołożyłem do rachunku.
- Kobieta przytaknęła i policzyła wszystko.
Zapłaciłem za obie rzeczy. Wziąłem w dłoń bransoletkę i podchodząc do niej poniosłem w górę jej nadgarstek. Odpiąłem bransoletkę i oplotłem jej malutką kostkę.
- Co ty robisz ?!
Nieznajoma patrzyła na mnie oszołomiona. Nie kryła zaskoczenia.
- Zapinam.
- Uspokój się, ja nie mogę. Przestań, słyszysz ?! - Szarpnęła nadgarstkiem.
- Nikt ci nie zabroni przyjąć prezentu.
- Zabroni! Sama sobie zabraniam słyszysz? Odepnij to. Nie mogę tego przyjąć. Ja cię nawet nie znam.
Zaczęła histerycznie wymachiwać rękami.
- Jak masz na imię?
- Co ? W ogóle o czym ty do mnie mówisz.
- Nie histeryzuj, jestem Justin.
- Człowieku, jesteś nienormalny.
- Tak, też miło mi cię poznać. Więc jak masz na imię?
- Mów mi Lola, tak.. miło mi cię poznać.
Powiedziała zrezygnowana.
- Widzisz już się znamy. - Uśmiechnąłem się ciepło do niej.
- Tak, naprawdę dobrze. - użyła mocnego sarkazmu.
- Muszę już iść, Ale mam nadzieję że się jeszcze spotkamy.
Puściłem jej oczko, rozglądając się za Nickiem. Przejechałem wzrokiem wszystkie rzędy półek i nigdzie go nie było. Zauważyłem go przy szybie pokazującego mi kciuk w górę i strzałkę w lewo.
Poczułem się dziwnie.
- Wiesz.. właściwie nie muszę się spieszyć. Dasz się zaprosić na ciacho albo czekoladę, lub jedno i drugie.
To jak ? idziemy ?
Spojrzała na mnie całkiem zdumiona ale już mniej niż wcześniej.
- Okej, ale ja stawiam.
- Okej.
- I tak po prostu się zgodziłeś?
- Tak, a co?
- Nie, nic..
Uśmiechnąłem się szeroko patrząc na nią. była ode mnie niższa ale nie dużo. Pewnie gdyby miała szpilki nadal bym był wyższy ale już nie z taką różnicą.
Stałem w kasie płacąc za ciastka i czekoladę gorącą. Lola stała i patrzyła na mnie naburmuszona z założonymi rękami.
- Proszę. - Podałem jej całą tackę z ciastkami i kubkami.
- Dzięki.. - burknęła.
- Rozchmurz się. Przecież stawiasz. - usiadłem na kanapie w rogu patrząc na nią jak siada po drugiej stronie stolika z przekąskami.
- Ale ja chciałam postawić w sensie.. no zapłacić.
- Trzeba było pomyśleć. - mrugnąłem do niej z uśmiechem. - Już dobra, uśmiechnij się. Jeśli chcesz możesz zapłacić następnym razem.
- Okej, umowa stoi.
Upiłem łyk czekolady z kubka. Spoglądając na osobę siedzącą przede mną. Zaczęła chichotać.
- Z czego się śmiejesz?
- Justin.. - nadal chichotała cicho. Zacząłem się sam śmiać nie wiem nawet z czego.
- Tu. - Wzięła w dłoń serwetkę i wytarła mi okolice ust.
- Aaa.. OMB. - pokręciłem głową z dezaprobatą.
- A nie przypadkiem OMG? - zaśmiałem się.
- Nie. OMB równa się Ohh my Bieber. - zaśmiała się ale szybko spoważniała.
- Bie.. Bieber? - powiedziała zatrzymując wzrok i głęboko nad czymś myśląc. - Przepraszam. muszę iść.
- Co? czekaj, czemu?
Pozbierała szybko swoje rzeczy i wstała.
- Czekaj! Co się stało?
Wybiegłem zaraz za nią.
Co ja zrobiłem? Przestraszyłem ją? Ale czym, nic przecież nie powiedziałem.
Dobiegłem do niej i pociągnąłem za rękaw, obracając ją gwałtownie. Obróciła się przodem do mnie oddychając szybko, lekko uchylonymi ustami. W jej oczach było przerażenie.
- Nikt ci nie zabroni przyjąć prezentu.
- Zabroni! Sama sobie zabraniam słyszysz? Odepnij to. Nie mogę tego przyjąć. Ja cię nawet nie znam.
Zaczęła histerycznie wymachiwać rękami.
- Jak masz na imię?
- Co ? W ogóle o czym ty do mnie mówisz.
- Nie histeryzuj, jestem Justin.
- Człowieku, jesteś nienormalny.
- Tak, też miło mi cię poznać. Więc jak masz na imię?
- Mów mi Lola, tak.. miło mi cię poznać.
Powiedziała zrezygnowana.
- Widzisz już się znamy. - Uśmiechnąłem się ciepło do niej.
- Tak, naprawdę dobrze. - użyła mocnego sarkazmu.
- Muszę już iść, Ale mam nadzieję że się jeszcze spotkamy.
Puściłem jej oczko, rozglądając się za Nickiem. Przejechałem wzrokiem wszystkie rzędy półek i nigdzie go nie było. Zauważyłem go przy szybie pokazującego mi kciuk w górę i strzałkę w lewo.
Poczułem się dziwnie.
- Wiesz.. właściwie nie muszę się spieszyć. Dasz się zaprosić na ciacho albo czekoladę, lub jedno i drugie.
To jak ? idziemy ?
Spojrzała na mnie całkiem zdumiona ale już mniej niż wcześniej.
- Okej, ale ja stawiam.
- Okej.
- I tak po prostu się zgodziłeś?
- Tak, a co?
- Nie, nic..
Uśmiechnąłem się szeroko patrząc na nią. była ode mnie niższa ale nie dużo. Pewnie gdyby miała szpilki nadal bym był wyższy ale już nie z taką różnicą.
*
Stałem w kasie płacąc za ciastka i czekoladę gorącą. Lola stała i patrzyła na mnie naburmuszona z założonymi rękami.
- Proszę. - Podałem jej całą tackę z ciastkami i kubkami.
- Dzięki.. - burknęła.
- Rozchmurz się. Przecież stawiasz. - usiadłem na kanapie w rogu patrząc na nią jak siada po drugiej stronie stolika z przekąskami.
- Ale ja chciałam postawić w sensie.. no zapłacić.
- Trzeba było pomyśleć. - mrugnąłem do niej z uśmiechem. - Już dobra, uśmiechnij się. Jeśli chcesz możesz zapłacić następnym razem.
- Okej, umowa stoi.
Upiłem łyk czekolady z kubka. Spoglądając na osobę siedzącą przede mną. Zaczęła chichotać.
- Z czego się śmiejesz?
- Justin.. - nadal chichotała cicho. Zacząłem się sam śmiać nie wiem nawet z czego.
- Tu. - Wzięła w dłoń serwetkę i wytarła mi okolice ust.
- Aaa.. OMB. - pokręciłem głową z dezaprobatą.
- A nie przypadkiem OMG? - zaśmiałem się.
- Nie. OMB równa się Ohh my Bieber. - zaśmiała się ale szybko spoważniała.
- Bie.. Bieber? - powiedziała zatrzymując wzrok i głęboko nad czymś myśląc. - Przepraszam. muszę iść.
- Co? czekaj, czemu?
Pozbierała szybko swoje rzeczy i wstała.
- Czekaj! Co się stało?
Wybiegłem zaraz za nią.
Co ja zrobiłem? Przestraszyłem ją? Ale czym, nic przecież nie powiedziałem.
Dobiegłem do niej i pociągnąłem za rękaw, obracając ją gwałtownie. Obróciła się przodem do mnie oddychając szybko, lekko uchylonymi ustami. W jej oczach było przerażenie.
Cześć :) Na początek muszę przyznać, że średnio przepadam za opowiadaniami o Justinie, bo jestem dalej zakochana w parze Sel& Justin, a rzadko wybierana jest ta tematyka wśród blogujących... Jednak muszę stwierdzić, że miło mnie zaskoczyłaś! Mimo, że masz dopiero 3 rozdziały to zaciekawiłaś mnie i będę z chęcią czytać! Jestem bardzo ciekawa, czemu Lola tak bardzo przestraszyła się jego nazwiskiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny oraz w wolnym czasie zapraszam do siebie na http://that-what-makes-you-beautiful.blogspot.com/ :)
Wiesz , normalnie bym się rozpisywała ale nie będę kłamać ...
OdpowiedzUsuńTO JEST KUR*A ZAJEB*STE ! Ten szablon te rozdziały po prostu mega ! Nie wiem czemu poprosiłaś mnie o opinie na temat twojego bloga skoro ja prowadzę dwa razy gorszy . W każdym razie oczekuje najszybciej next <3
Piszesz niesamowite rozdziały! Każdy moment zapiera dech w piersiach jakbym już nie żyła z oszołomienia twoja twórczością.
OdpowiedzUsuń______________________
Zapraszam na prolog! ◄
Główne postacie:
• Jade Thirlwall
• Perrie Edwards
• Zayn Malik
• Harry Styles
http://life-has-become-a-failure.blogspot.com ☼
Cudownee *___*
OdpowiedzUsuń